Patron naszej szkoły |
![]() |
![]() |
![]() |
W roku szkolny 2004/2005 Rada Pedagogiczna podjęła decyzję o nadaniu imienia naszej placówce. Wincenty Kwaśniewski (1897 - 1975) W dniu 15 kwietnia 2005 roku uchwałą Rady Pedagogicznej Wincenty Kwaśniewski został jednogłośnie wybrany na patrona Zespołu Szkół Publicznych w Zblewie. Wręczenie sztandaru i nadanie szkole imienia Wincentego Kwaśniewskiego odbyło się podczas uroczystej sesji Rady Gminy w dniu 11 czerwca 2005 roku w ramach obchodów 700-lecia Zblewa.
BIOGRAFIA WINCENTEGO KWAŚNIEWSKIEGO Wincenty Kwaśniewski, syn Wawrzyńca i Katarzyny (z domu Gibas), urodził się w Pinczynie, gmina Zblewo w dniu 19 IV 1897 roku. Pochodził z wielodzietnej rodziny chłopskiej, miał pięcioro rodzeństwa. Jego ojciec był właścicielem gospodarstwa rolnego w Pinczynie (aktualnie jest to własność państwa Wojaków). Uczęszczał do szkoły powszechnej w Pinczynie. Do dwudziestego roku życia pracował na gospodarstwie u ojca. W 1917 roku został wcielony do armii niemieckiej, w której szeregach przebywał do zakończenia działań wojennych. *Następnie ukończył roczny kurs przygotowujący do wykonywania zawodu nauczycielskiego. Pracę pedagogiczna rozpoczął l IX 1920 roku. Pracował w charakterze nauczyciela najpierw w Trzcińsku, a następnie w Starogardzie Gdańskim i w Miradowie. W 1925 roku podjął naukę na Wyższym Kursie Nauczycielskim w Toruniu, który ukończy! w 1927 roku.
Tu wraz z innymi więźniami został bestialsko skatowany. Gestapowcy deptali po więźniach buciorami, bili ich kolbami od karabinów, walili pałkami po głowach i plecach, chłostali biczami.. Nazajutrz 20 X po południu przeżył gehennę wywózki na rozstrzelanie do Lasu Szpęgawskiego. Już w lesie jego samochód zahaczył na zakręcie o wysepkę i się wkopał jednym kołem. Gdy już mieli iść pieszo na miejsce kaźni, z lasu nadjechał inny samochód i pułkownik Oberst - Wehrmachtu rozkazał wracać do Starogardu, bo zrobiło się zbyt późno na egzekucję, (przebieg wypadków odtworzony na podstawie pisemnej relacji W. Kwaśniewskiego). I tak przypadek sprawił, że uniknął losu innych nauczycieli rozstrzelanych i pogrzebanych w zbiorowych mogiłach w Lesie Szpęgawskim.
Po latach będzie uczestniczył w uroczystości odsłonięcia Tablicy Pomordowanych Nauczycieli ze Zblewa: śp. Feliksa Szczepańskiego i śp. Władysława Kuczkowskiego. Uroczystość ta odbyła się przed zblewską szkołą w dniu 5 marca 1961 roku. Aktualnie tablica ta wisi przy wejściu głównym do budynku Zespołu Szkół Publicznych w Zblewie. Po powrocie do więzienia w Starogardzie został skierowany do prac przy pogłębianiu stawu w parku miejskim. Była to katorżnicza praca trwająca przez październik i listopad. Aż któregoś grudniowego ranka został zwolniony z więzienia i mógł swobodnie wrócić do domu. Tymczasem jego rodzina została wypędzona z mieszkania i pozbawiona środków do życia. Matka, tułając się z pięciorgiem małych dzieci, znajdowała schronienie w Paździe koło Osowa Leśnego, w domu rodziców męża i na tzw. Okaczu w Cisie. Nawet chłopcy musieli pracować na życie, bo mieli straszną biedę. Żona. z trwogi odchodząc od zmysłów, żarliwie modliła się o ocalenie męża. I wymodliła, że wrócił do domu. A na wiosnę 1940 roku zmarł 8-letni syn Eugeniusz. Pan Kwaśniewski, po szczęśliwym powrocie na łono rodziny, na początku 1940 roku został zatrudniony w Firmie Beorsch przy budowie betonowej szosy biegnącej przez Zblewo. Pod koniec 1941 roku filia tej firmy została przeniesiona w okolice Taurogów na Litwie i znów nastał czas rozłąki z rodziną. W tym czasie przyszła na świat ostatnia córka - Maria. Po roku trafił do Bazy Firmy Beorsch w Gdyni. Kiedy nastał okres nasilających się presji zmuszających Polaków z Pomorza do podpisywania III listy "Eingedeutsch", kategorycznie odmówił jej podpisania i wstąpienia do Volksturmu. Tym samym ściągnął na siebie wyrok. Represje dotknąć mogły również jego rodzinę.
Okazał się prawdziwym Polakiem i niezłomnym patriotą- który, w skrajnej sytuacji zagrożenia nie zaparł się swojej polskości. I znów ocalał. Dzięki wstawiennictwu kierownika Bazy niemieckiego antyfaszysty, człowieka prawego i życzliwego, został przeniesiony na wyspę Borkum leżącą w archipelagu Wysp Fryzyjskich na Morzu Północnym. Pracował tam przy budowie bunkrów na wydmach. I tam też doczekał się końca wojny. Po wyzwoleniu trafił do miasta Wilhelmshafen (zwanego Maczkowem) nad rzeką Ems, gdzie podjął pracę jako nauczyciel młodzieży polskiej z rodzin wywiezionych na przymusowe roboty do Niemiec. Do kraju wrócił 10 maja 1946 roku. Najpierw podjął pracę w Szkole Rolniczej w Bietowie, gmina Lubichowo. Następnie w 1947 roku powrócił do Zblewa, gdzie przywrócono mu dawną posadę i funkcję kierownika szkoły. Mieszkał w tzw. "malej szkole", tj. w budynku przy ulicy Głównej, gdzie jedna sala była przystosowana do prowadzenia lekcji (w budynku głównym szkoły panowała nadzwyczajna ciasnota). “W latach Polski Ludowej - jak oświadczył jego syn Bogusław - doznawał wielu szykan ze strony władz, ponieważ był hardy i nieugięty w sprawach wiary i polskości. Pomijano go w awansach i nagrodach”. Zawsze jednak wśród władz oświatowych znaleźli się ludzie życzliwi, którzy w trudnych chwilach wspierali go (m.in. Edmund Falkowski). Jego lekcje przesiąknięte były duchem patriotyzmu. Niemal każdą lekcję rozpoczynał od wspólnego zaśpiewania “Hymnu do miłości ojczyzny” Ignacego Krasickiego. A te słowa: "Byle cię można wspomóc byle wspierać. Nie żal żyć w nędzy, nie żal i umierać". Jakże pięknie ilustrują przykłady z jego życia. Z powodu dramatycznych przejść z okresu wojny starał się zaszczepić uczniom ducha nienawiści do okupanta hitlerowskiego. Szczerze i śmiało dawał świadectwo swym przekonaniom. Dzień rozpoczynał od uczestnictwa we mszy świętej. Nierzadko, gdy brakowało ministrantów sam służył do mszy. Często przystępował do komunii świętej. Ta żarliwość uczuć religijnych w czasach programowej ateizacji budziła wśród społeczności zblewskiej podziw i zasłużony szacunek.W 1962 roku przeszedł na emeryturę. Zamieszkał w Cisie “na Okaczu”. Zżył się głęboko z tym miejscem. W otoczeniu nieskażonej natury, wśród pól i lasów znajdował ukojenie. Jeszcze jakiś czas pracował w kilku szkołach, m.in. w Zblewie... i na koniec w Przejazdowie. Jednak zmuszony był przeprowadzić się do Gdańska i zamieszkał w Nauczycielskiej Spółdzielni Mieszkaniowej w Brzeźnie. Zmarł w Gdańsku dnia 19 lutego 1975 roku w wieku 78 lat po zabiegu w klinice. Pochowany został na Cmentarzu Parafialnym w Zblewie w dniu 22 lutego 1975 roku. Był to człowiek obdarzony niezwykłą dobrocią i ciepłem. Przez całe życie świecił osobistym przykładem w wypełnianiu swoich obowiązków. Zaskarbił wiec sobie wśród kadry nauczycielskiej szacunek i respekt. Cieszył się też nieposzlakowaną opinią społeczną. Kochał dzieci. A zaś dziatwa szkolna darzyła go szczerą miłością, której echo pobrzmiewa aż do naszych czasów. Za pracę pedagogiczną został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. opr. Zbigniew Bruski W roku szkolny 2004/2005 Rada Pedagogiczna podjęła decyzję o nadaniu imienia naszej placówce. Wincenty Kwaśniewski (1897 - 1975) W dniu 15 kwietnia 2005 roku uchwałą Rady Pedagogicznej Wincenty Kwaśniewskizostał jednogłośnie wybrany na patrona Zespołu Szkół Publicznych w Zblewie. Wręczenie sztandaru i nadanie szkole imienia Wincentego Kwaśniewskiego odbyło się podczas uroczystej sesji Rady Gminy w dniu 11 czerwca 2005 roku w ramach obchodów 700-lecia Zblewa. BIOGRAFIA WINCENTEGO KWAŚNIEWSKIEGO Wincenty Kwaśniewski, syn Wawrzyńca i Katarzyny (z domu Gibas), urodził się w Pinczynie, gmina Zblewo w dniu 19 IV 1897 roku. Pochodził z wielodzietnej rodziny chłopskiej, miał pięcioro rodzeństwa. Jego ojciec był właścicielem gospodarstwa rolnego w Pinczynie (aktualnie jest to własność państwa Wojaków). Uczęszczał do szkoły powszechnej w Pinczynie. Do dwudziestego roku życia pracował na gospodarstwie u ojca. W 1917 roku został wcielony do armii niemieckiej, w której szeregach przebywał do zakończenia działań wojennych. *Następnie ukończył roczny kurs przygotowujący do wykonywania zawodu nauczycielskiego. Pracę pedagogiczna rozpoczął l IX 1920 roku. Pracował w charakterze nauczyciela najpierw w Trzcińsku, a następnie w Starogardzie Gdańskim i w Miradowie. W 1925 roku podjął naukę na Wyższym Kursie Nauczycielskim w Toruniu, który ukończy! w 1927 roku.
Tu wraz z innymi więźniami został bestialsko skatowany. Gestapowcy deptali po więźniach buciorami, bili ich kolbami od karabinów, walili pałkami po głowach i plecach, chłostali biczami.. Nazajutrz 20 X po południu przeżył gehennę wywózki na rozstrzelanie do Lasu Szpęgawskiego. Już w lesie jego samochód zahaczył na zakręcie o wysepkę i się wkopał jednym kołem. Gdy już mieli iść pieszo na miejsce kaźni, z lasu nadjechał inny samochód i pułkownik Oberst - Wehrmachtu rozkazał wracać do Starogardu, bo zrobiło się zbyt późno na egzekucję, (przebieg wypadków odtworzony na podstawie pisemnej relacji W. Kwaśniewskiego). I tak przypadek sprawił, że uniknął losu innych nauczycieli rozstrzelanych i pogrzebanych w zbiorowych mogiłach w Lesie Szpęgawskim. Po latach będzie uczestniczył w uroczystości odsłonięcia Tablicy Pomordowanych Nauczycieli ze Zblewa: śp. Feliksa Szczepańskiego i śp. Władysława Kuczkowskiego. Uroczystość ta odbyła się przed zblewską szkołą w dniu 5 marca 1961 roku. Aktualnie tablica ta wisi przy wejściu głównym do budynku Zespołu Szkół Publicznych w Zblewie. Po powrocie do więzienia w Starogardzie został skierowany do prac przy pogłębianiu stawu w parku miejskim. Była to katorżnicza praca trwająca przez październik i listopad. Aż któregoś grudniowego ranka został zwolniony z więzienia i mógł swobodnie wrócić do domu. Tymczasem jego rodzina została wypędzona z mieszkania i pozbawiona środków do życia. Matka, tułając się z pięciorgiem małych dzieci, znajdowała schronienie w Paździe koło Osowa Leśnego, w domu rodziców męża i na tzw. Okaczu w Cisie. Nawet chłopcy musieli pracować na życie, bo mieli straszną biedę. Żona. z trwogi odchodząc od zmysłów, żarliwie modliła się o ocalenie męża. I wymodliła, że wrócił do domu. A na wiosnę 1940 roku zmarł 8-letni syn Eugeniusz. Pan Kwaśniewski, po szczęśliwym powrocie na łono rodziny, na początku 1940 roku został zatrudniony w Firmie Beorsch przy budowie betonowej szosy biegnącej przez Zblewo. Pod koniec 1941 roku filia tej firmy została przeniesiona w okolice Taurogów na Litwie i znów nastał czas rozłąki z rodziną. W tym czasie przyszła na świat ostatnia córka - Maria. Po roku trafił do Bazy Firmy Beorsch w Gdyni. Kiedy nastał okres nasilających się presji zmuszających Polaków z Pomorza do podpisywania III listy "Eingedeutsch", kategorycznie odmówił jej podpisania i wstąpienia do Volksturmu. Tym samym ściągnął na siebie wyrok. Represje dotknąć mogły również jego rodzinę. Okazał się prawdziwym Polakiem i niezłomnym patriotą- który, w skrajnej sytuacji zagrożenia nie zaparł się swojej polskości. I znów ocalał. Dzięki wstawiennictwu kierownika Bazy niemieckiego antyfaszysty, człowieka prawego i życzliwego, został przeniesiony na wyspę Borkum leżącą w archipelagu Wysp Fryzyjskich na Morzu Północnym. Pracował tam przy budowie bunkrów na wydmach. I tam też doczekał się końca wojny. Po wyzwoleniu trafił do miasta Wilhelmshafen (zwanego Maczkowem) nad rzeką Ems, gdzie podjął pracę jako nauczyciel młodzieży polskiej z rodzin wywiezionych na przymusowe roboty do Niemiec. Do kraju wrócił 10 maja 1946 roku. Najpierw podjął pracę w Szkole Rolniczej w Bietowie, gmina Lubichowo. Następnie w 1947 roku powrócił do Zblewa, gdzie przywrócono mu dawną posadę i funkcję kierownika szkoły. Mieszkał w tzw. "malej szkole", tj. w budynku przy ulicy Głównej, gdzie jedna sala była przystosowana do prowadzenia lekcji (w budynku głównym szkoły panowała nadzwyczajna ciasnota). “W latach Polski Ludowej - jak oświadczył jego syn Bogusław - doznawał wielu szykan ze strony władz, ponieważ był hardy i nieugięty w sprawach wiary i polskości. Pomijano go w awansach i nagrodach”. Zawsze jednak wśród władz oświatowych znaleźli się ludzie życzliwi, którzy w trudnych chwilach wspierali go (m.in. Edmund Falkowski). Jego lekcje przesiąknięte były duchem patriotyzmu. Niemal każdą lekcję rozpoczynał od wspólnego zaśpiewania “Hymnu do miłości ojczyzny” Ignacego Krasickiego. A te słowa: "Byle cię można wspomóc byle wspierać. Nie żal żyć w nędzy, nie żal i umierać". Jakże pięknie ilustrują przykłady z jego życia. Z powodu dramatycznych przejść z okresu wojny starał się zaszczepić uczniom ducha nienawiści do okupanta hitlerowskiego. Szczerze i śmiało dawał świadectwo swym przekonaniom. Dzień rozpoczynał od uczestnictwa we mszy świętej. Nierzadko, gdy brakowało ministrantów sam służył do mszy. Często przystępował do komunii świętej. Ta żarliwość uczuć religijnych w czasach programowej ateizacji budziła wśród społeczności zblewskiejpodziw i zasłużony szacunek.W 1962 roku przeszedł na emeryturę. Zamieszkał w Cisie “na Okaczu”. Zżył się głęboko z tym miejscem. W otoczeniu nieskażonej natury, wśród pól i lasów znajdował ukojenie. Jeszcze jakiś czas pracował w kilku szkołach, m.in. w Zblewie... i na koniec w Przejazdowie. Jednak zmuszony był przeprowadzić się do Gdańska i zamieszkał w Nauczycielskiej Spółdzielni Mieszkaniowej w Brzeźnie. Zmarł w Gdańsku dnia 19 lutego 1975 roku w wieku 78 lat po zabiegu w klinice. Pochowany został na Cmentarzu Parafialnym w Zblewie w dniu 22 lutego 1975 roku. Był to człowiek obdarzony niezwykłą dobrocią i ciepłem. Przez całe życie świecił osobistym przykładem w wypełnianiu swoich obowiązków. Zaskarbił wiec sobie wśród kadry nauczycielskiej szacunek i respekt. Cieszył się też nieposzlakowaną opinią społeczną. Kochał dzieci. A zaś dziatwa szkolna darzyła go szczerą miłością, której echo pobrzmiewa aż do naszych czasów. Za pracę pedagogiczną został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. opr. Zbigniew Brusk
|